sobota, 14 sierpnia 2010

Łowca sentencji, czyli złotych myśli ciąg dalszy...

Coraz częściej spotykam się z takimi cytatami, które albo niezwykle trafnie i zgrabnie ujmują rzeczywistość, z jaką się spotykam, albo odpowiadają mi na niektóre pytania, albo czasem prowadzą do nowych odkryć, których nie byłem do tej pory świadomy.
Wiem, że pewnie większość jest znana i nie budzi jakiegoś wielkiego poruszenia, ale tak sobie je zamieszczam, w ramach kolekcjonowania perełek :)
Dziś mały zestawik z tych klejnotów w kamienistej codzienności:


"Najlepszych ludzi uformowało naprawianie własnych błędów."
W. Shakespeare


"W muzyce, która jest prawdziwa, a nie plastikowa, która jest tworzona z potrzeby serca, nie ma problemu różnicy kultur. Chodzi tylko o wrażliwość. Czyż nie to porusza nas właśnie w gospel, w muzyce żydowskiej, cygańskiej albo tzw. słowiańskiej duszy? Jest jeszcze jedna prawda - że u źródeł każdego z tych gatunków kryje się trudne, często niepozbawione cierpienia, ale (może przez to) bardzo głębokie życie. Doświadczenie niewolnictwa, braku swojego miejsca na świecie, izolacji, samotności. Jednak właśnie wtedy powstaje muzyka z głębi serca, która nie musi się podobać, ale wobec której nie można przejść obojętnie."
Junior Robinson (Londyn)


"To nie rzeczywistość nas niepokoi, lecz to, co my o niej sądzimy."
Epiktet


niedziela, 1 sierpnia 2010

Co piszczy w... "Chacie"

Wg doświadczonej pielęgniarki do końca życia jest ten pierwszy raz, więc...  chciałem się podzielić wrażeniami z książki pt. "Chata" W.P. Younga.
Ale tylko kilkoma wrażeniami, by komuś, kto się zdecyduje przeczytać, nie odbierać uroku poznawania.
Oczywiście indywidualność każdego czytelnika może zupełnie nie współgrać z tymi odczuciami, ale to już inna sprawa.
Tematyka książki fundamentalna, bez względu na światopogląd - kwestia wiary i pojmowania Boga w kontekście codziennego życia. Osadzona jest w historii jednej amerykańskiej rodziny, która w swoich zwyczajnych dniach przeżywa jeden z największych dramatów, jaki może się wydarzyć. Wypadek ten, choć w różnym stopniu, dotyka wszystkich członków rodziny, ale najbardziej ojca. Brak rzeczywistego uświadomienia sobie skutków oraz nieumiejętność rozpoznania ich w innych członkach rodziny powoduje tylko narastanie tego, co przyniosło owo fatalne wydarzenie, w książce określane jako Wielki Smutek.
...reszta w fabule powieści.



Ze względu na stopień zaawansowania w kwestii wiary lub niewiary lektura może stać się - jak przypuszczam - pewnego rodzaju odkryciem tego, na co za mało zwraca się uwagę. Stanowczo za mało.
Zaryzykuję też stwierdzenie, że jest to w pewnym sensie antyreligijna (a już na pewno antydewocyjna) książka o wierze w Boga.
No i można się spodziewać, że nieco przewróci to, co się ma w głowie poukładane, ale to chyba podstawowa zaleta sensownej książki. :)
Tak czy inaczej (gdyby ktoś się wahał) - warto.