czwartek, 31 grudnia 2015

Polskie drogi...

...a raczej pobocza

Nie sylwestrowo ani noworocznie, tylko tak po prostu.

Ostatnimi czasy trochę poruszałem się po kraju, głównie jego południowej i południowo-wschodniej części. To, co mnie uderzyło, to widoki - tak po prostu z drogi.
Na jednym z zakrętów zobaczyłem pejzaż iście angielski (chwila zawahania: gdzie naprawdę jestem?) i to mnie skłoniło do baczniejszego obserwowania i w miarę możliwości robienia zdjęć. Nie są to żadne odkrycia świata - a jeśli tak, to mojego ciągle powiększającego się o nowe wątki.









Do niedawna fraza "polskie drogi" była dla mnie synonimem naturalnych (tzn. w wyniku działań czasu i natury) ograniczeń prędkości samochodu wynikających z "niezbyt zwartych struktur powierzchni zwanych powszechnie asfaltem". Kojarzyłem to nieodmiennie z muzyką do dawnego serialu polskiego.



Dziś wymiar ironiczno-sakrakstyczny na bardziej estetyczny zmienił mi się po zmianie celu spojrzenia - z drogi (miejscami coraz lepszej - ale nie z tego względu zmiana) na jej otoczenie. Mimo że droga ważniejsza dla podróżującego, to jednak to poza nią...