czwartek, 31 grudnia 2015

Polskie drogi...

...a raczej pobocza

Nie sylwestrowo ani noworocznie, tylko tak po prostu.

Ostatnimi czasy trochę poruszałem się po kraju, głównie jego południowej i południowo-wschodniej części. To, co mnie uderzyło, to widoki - tak po prostu z drogi.
Na jednym z zakrętów zobaczyłem pejzaż iście angielski (chwila zawahania: gdzie naprawdę jestem?) i to mnie skłoniło do baczniejszego obserwowania i w miarę możliwości robienia zdjęć. Nie są to żadne odkrycia świata - a jeśli tak, to mojego ciągle powiększającego się o nowe wątki.









Do niedawna fraza "polskie drogi" była dla mnie synonimem naturalnych (tzn. w wyniku działań czasu i natury) ograniczeń prędkości samochodu wynikających z "niezbyt zwartych struktur powierzchni zwanych powszechnie asfaltem". Kojarzyłem to nieodmiennie z muzyką do dawnego serialu polskiego.



Dziś wymiar ironiczno-sakrakstyczny na bardziej estetyczny zmienił mi się po zmianie celu spojrzenia - z drogi (miejscami coraz lepszej - ale nie z tego względu zmiana) na jej otoczenie. Mimo że droga ważniejsza dla podróżującego, to jednak to poza nią...












poniedziałek, 16 lutego 2015

...

Miałem już kilka postanowień, żeby na nowo pisać, ale żadne nie wypaliły. Nie postanawiam więc w tej kwestii. :)

Przeglądając mocno pobieżnie dziś to, co do tej pory wpisałem oraz to, co Komentujący dodali, odczuwam jakiś rodzaj wdzięczności za to wszystko. I tak mało polsko (mam nadzieję, że to się będzie zmieniać mocniej niż dotychczas w naszej mentalności) dziękuję Wam i sobie za ten czas i to miejsce. To nie jest pożegnanie. Za mało (bez skrajnej przesady w drugą stronę) mówimy sobie rzeczy pozytywnych - jakbyśmy za mocno przyswoili negatywizm języka telewizyjnych wiadomości lub przynajmniej przemilczanie pewnych faktów.

Ostatnio przypadkowo gdzieś zobaczyłem wywiad z Litzą i to zmusiło mnie do takiej ogólnej refleksji nad życiem, pewnie niezbyt odkrywczej, dla mnie istotnej.
Trudne doświadczenia życiowe szerzej otwierają oczy, szczególnie na to, co wydaje się oczywiste. Ta oczywistość trochę usypia i nie pozwala np. przewidywać nie tylko tego, co chce się osiągnąć, ale też niebezpieczeństw, które wydają się mało realne, niewyraźne.
Dość łatwo można popaść w taką małą stabilizację, która okazuje się stabilizacją ryzykowną.