środa, 13 października 2010

"A w Beskidzie rozzłocony buk..."

Już ponad dwa tygodnie temu - tym razem w nie tak kameralnym gronie, mocno odmłodzonym miałem okazję przejść przez Śliwnik, Kudłacze i parę górek po drodze :)



Parę ładnych lat temu, gdy w zimie narzekałem na kiepskie warunki, usłyszałem: "Jeśli kocha się góry, to nie tyko latem, gdy jest piękna pogoda." Zastanowiło mnie to wtedy, bo istotnie chciałem cieszyć się tylko piękną pogodą. Teraz nie jestem masochistą i nie wychodzę wyłącznie w złą, ale też jej nie unikam, jeśli wcześniej planuję wyjazd. Tak było i teraz. Wyjście udało się w przebłyskach mniejszych chmur, ale zejście już było naznaczone wilgocią z nieba.

Ciekawe jest to, że niby jesień co roku ta sama, ale kolory - też niby te same - mnie zawsze fascynują i nie mogę nie zatrzymać się chwilę, nie mówiąc o zrobieniu zdjęcia.





I po raz kolejny potwierdza się to, że konieczne jest co jakiś czas przewietrzyć się, tak po prostu :)


P.S.
Jeszcze coś w innej kolorystyce z tego wyjazdu. :D

6 komentarzy:

  1. no Panie B. tośmy poszli w podobne rejony ostatnio =) fajnie się tam teraz zrobiło na Kudłaczach...
    i szkoda ze w taka cudna pogodę (jak teraz) żadnych Taterek się nie udało =(
    ech...
    pozdrawiam P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę Ci, i to tak bardzo, bardzo... góry do łażenia mi się marzą... moje Beskidy ukochane!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, ciekawe, że w bardzo bliskim czasie w to samo miejsce bez konsultacji :D
    Pięknie ostatnio było, choć przypadkiem w niedzielę byłem w Taterkach :)
    Ale przecież góry nie uciekną, więc szanse są jeszcze w tym roku, nawet na Tatry.
    Górsko odpozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Margo, Twoje Beskidy też pewnie za Tobą tęsknią :)
    więc mała weekendowa wyprawa rozwiązuje tyle problemów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ze Szczecina na weekend to dla mnie za krótko... przyjdzie pora na Beskidy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No to wtedy czekam na coś lirycznego w tym względzie :)

    OdpowiedzUsuń