wtorek, 27 kwietnia 2010

Krajobraz po katastrofie

Większość pogrzebów już się odbyła, niektóre ofiary czekają jeszcze.
Powoli w kraju zaczynają dochodzić do głosu inne wiadomości, choć jeszcze większość spraw jest trochę wyciszona, niezbyt hałaśliwa. Przynajmniej na razie tak to wygląda z mojego punktu widzenia.

Najbardziej jednak z tego wszystkiego zastanawia mnie, co zostanie w naszym narodzie po tych wszystkich wydarzeniach, komentarzach, emocjach.
Gdy już ochłonąłem po pierwszej informacji o śmierci Prezydenta i wielu Osobistości, zacząłem się zastanawiać, jaki jest mój osobisty stosunek do tego. Łatwo można było utopić się w gąszczu hipotez wypadkowych, wylewanego żalu, teorii spiskowych czy jeszcze komentarzy znanych i nieznanych osób. Spotkałem się nawet z takimi ludźmi, których wypowiedzi o katastrofie prezydenckiego samolotu były wręcz fragmentami informacji telewizyjnych czy radiowych. I to chyba bardziej mnie zdziwiło niż przypuszczałem, a potem wręcz zszokowało - jak media mocno wpływają na opinię indywidualnych osób oraz jak ludzie nie myślą samodzielnie, tylko czekają na myślenie innych, tzw. mądrzejszych (bo pokazywanych w tv).
Najbardziej uderzyło mnie w całej katastrofie to, że mimo wielkiej liczby ofiar, może się stać tak, że zostaną zapomnieni, a to co było do tej pory, pozostanie tak samo. I to byłaby największa katastrofa...

Osobiście chciałbym, żeby ten trudny dla kraju czas przełożył się na prawdziwy szacunek między politykami - mimo różnic światopoglądowych. Może to pobożne życzenie, ale marzyć można i trzeba. Jednak to wszystko, co działo się przed i po katastrofie, z całą jasnością pokazało mi się po tym wypadku: brak u nas było zwykłego poszanowania człowieka, a obelgi, obrzucanie się błotem i wyszydzanie, kpiny czy wręcz tajona nienawiść kwitły w życiu politycznym.
Czy teraz nasi wielcy się ockną i jak długo to potrwa?
Brzmią mi w uszach słowa, których się nie boję, ale często narzucają mi się, gdy myślę o tej katastrofie i jej ofiarach ("ofiara" ma też znaczenie poniesionych kosztów): Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie. 


2 komentarze:

  1. Wiesz, byłam na dwóch pogrzebach.
    Co dalej będzie? Ah, no cóż? Przyzwoici zostaną przyzwoitymi, mądrzy mądrymi, głupi głupimi, wrażliwi=jeszcze bardziej wrażliwymi. Wszystko się zapełnia,bo czas nie znosi próżni.

    Na pogrzeby przychodzą ludzie, którzy chcą złożyć podziękowanie, uhonorować, ale przychodzą też gapie. Bezczelne babcie poduszkowce, które głośno i niegrzecznie komentują wydarzenia wokół siebie, jakby były na tapczanie przed telewizorem.
    Dla nich to tylko spektakl, kolejny serial, igrzyska.Smutne to i dołujące. Nie wytrzymałam... Co z tego, jak patrzyły jak na telewizor.
    Wszystko zaczynam od siebie- to ma sens.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, że różni ludzie przychodzą na pogrzeby - I to nie tylko pogrzeby znanych osobistości.

    Twoje ostatnie zdanie jest najważniejsze, tylko szkoda, że tak mało słyszy się o takich postawach. Nie zamierzam tu słodzić; w taki tylko sposób dokonuje się głębsza i prawdziwa przemiana.

    OdpowiedzUsuń