środa, 22 grudnia 2010

Współczesny syndrom Ebenezera Scrooge'a

Do katalogu medycyny dodałbym podpunkt: XXI- wieczna schorzenia cywilizacyjne.
W naszym kraju, który goni co tchu za Wielkim Zachodem, coraz bardziej upodabniamy się sposobem życia i myślenia do mieszkańców krajów wysokorozwiniętych.
Wystarczy jeszcze kilka lat, przez które będą w naszej telewizji pokazywać tłumy walczące o pierwsze miejsca w wejście na przedświąteczne lub poświąteczne wyprzedaże, np. w Londynie, a pewnie to samo będą i u nas ludzie robić - w końcu dogonimy Wielki Zachód.

Pewnie o to chodzi wielkim wytwórcom (mają największe zyski i najwięcej do stracenia lub zarobienia), żeby wytworzyć model zbiorowego myślenia, który będzie przynosił im największe zyski. Taka współczesna wersja teorii archetypów K.G. Junga - tyle że wykorzystana przez marketing.
No bo jak nie patrzeć, przez medialne reklamy wykreowany powoli symbol jadącej czerwonej ciężarówki Coca - Coli niektórym już się kojarzy z nachodzącymi świętami.
Kolejny znak czasów to kolędy i wystroje świąteczne od połowy listopada pojawiające się marketach, które mnie osobiście przyprawiają - po raz pierwszy w tym roku - o torsje. Ile można karmić się takim kiczem? Przez ostatni miesiąc unikałem wchodzenia do tych sklepów, gdzie są tego typu akcje.
Przy okazji odkryłem większy spokój i rozsądniejsze wydatki w małym sklepie osiedlowym. Nie mówiąc o obsłudze, która jest o wiele przyjemniejsza i nie tak hurtowa. Wiem, że to truizmy...

Przy tym wszystkim reklamy, w których podprogowo można usłyszeć: "Przygotowanie do świąt to zakupy. Nie kupisz tego, co ci oferujemy, nie będziesz przygotowany dobrze do świąt." A po 24.12, czyli dniu, kiedy się naprawdę rozpoczyna Boże Narodzenie, w mediach oprócz relacji z pasterki, już jest temat szaleństwa sylwestrowego i kreacje, i restauracje, i imprezy plenerowe, i fajerwerki. A świąt rzeczywistych brak.
Może i przesadzam, ale tak to wszystko teraz do mnie dociera. Jednak wielką słabością mediów jest bardzo słaba możliwość pokazania tego, co dzieje się w duszy człowieka. Dlatego np. telewizja pokazuje wszystko, co da się pokazać, przez co często koncentruje się na banałach...
I po raz pierwszy jasno widzę dokładne odwrócenie w tym, co w większości do nas/ do mnie dociera, sensu adwentu. Nie chodzi mi o jakieś ortodoksyjności w tym względzie. Jeśli się w coś wierzy, to dlaczego robić coś na odwrót? Jaki to ma sens? Tylko handlowy sens tu widzę. Żadnego innego.
Jeśli tak, to moda, wszelkie gusty, sprawy osobiste człowieka (wyznanie, przekonania, przyzwyczajenia) podporządkowuje się zyskowi, choć oczywiście unika się jak ognia nazwania tego wprost.
Może to i duże skróty myślowe, ale taki sens tego mi się klaruje w tej chwili.


Patrząc na to wszystko, na szczęście mam dystans i nie denerwuje mnie to, bo mogę sobie wybrać, czy chcę się dać wciągać w "świąteczną" machinę handlową, czy będąc nie na fali i nie idąc ze sporym tłumem, robić to, co naprawdę wg mnie ma sens. Choć gdzieś żal mi tego, że obecny świat ma tak podle nisko ustawioną poprzeczkę prawdziwych wartości, które - moim zdaniem - do niczego dobrego nie doprowadzą. Bo jeśli stawia się zysk i handel na pierwszym miejscu, a człowiek jest tylko środkiem, przedmiotem do zaspokojenia takiej żądzy, to nie doprowadzi to nigdy do...
I takiego obrazu świata nie chciałbym oglądać za żadne pieniądze.

8 komentarzy:

  1. Mój drogi - ludzie się nie zmieniają od stuleci. Zawsze gonili za zyskiem i w nosie mieli duchowośc (oczywiście istnieją wyjątki od tej reguły), zmienia sie tylko otoczenie wokół nich. Człowiek od kiedy wszedł na drzewo zawsze chce miec więcej, lepiej i bardziej kolorowo niż małpa na gałęzi obok. Naprawdę, 100, 200 czy 500 lat temu nie było inaczej. Cudownym przykładem na to, że nihil novi sub sole jest książka z roku 1722 "Dziennik roku zarazy" - polecam. Od czasu jej przeczytania nie mam złudzeń, że kiedyś było lepiej, a wartości duchowe triumfowały nad pełną kiesą. Człowiek zawsze był bydlęciem, które dla zysku chwytało się najpodlejszych form oszustwa. W końcu Judasz tez sprzedał Jezusa za garść srebrników, prawda?
    Radzę ci, znajdz sobie podobnego Bibi lub Bibę i stwórzcie własny, niepowtarzalny świat - duchowy i piękny. Nie dajcie sie wciągnąć w ponury wyścig szczurów, gdzie wygrywa ten kto umiera najbogatszy. Dobrych przyjaciół serdecznie życzę z okazji nadchodzących ŚWIĄT:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Pieprzu, cieszę się, że to napisałaś. Mam podobne przemyślenia, a Tobie dziękuję za wyraźne nazwanie tego, co czasem jest mniej wyraźne.
    Bardzo ciekawe i celne życzenia świąteczne - dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, ja się chyba z Tobą zgodzę (to nowość ;-P).

    OdpowiedzUsuń
  4. A Ja, ja się w ten obrazek nie wpisuję, przez brak TV obchodzi mnie wiele łukiem i nie żałuję, wczoraj wpadłam do marketu w trzy miejsca, konkretnie, za wiele się nie rozglądałam :)Dobrych świąt!

    OdpowiedzUsuń
  5. :)
    Dzięki, Tobie również takich wyjątkowo świątecznego Bożego Narodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz nie jest tak źle większość jednak zdaje sobie sprawę z tego że to wszystko to reklama, konsumpcja i nie poddaje się temu ... przynajmniej mam takie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też mam takie wrażenie - czasem się tylko zastanawiam i coraz bardziej wątpię, czy sama świadomość przekłada się na działanie (gdyby ludzie się temu opierali, reklamy nie miałyby sensu i nie byłyby opłacalne, a one coraz częściej i więcej są tv).
    Bo wiedzieć, nie znaczy jeszcze przyjąć. Przyjąć to jeszcze nie zastosować. A zastosować nie znaczy osiągnąć cel.
    Mam jednak nadzieję.

    OdpowiedzUsuń